wtorek, 3 grudnia 2013

Malusia historia.



Zgodnie z zapowiedziami dzisiaj cofniemy się wstecz, do początku mojej "przygody" z byciem ciężarówką :)

Chociaż tak naprawdę sama jeszcze nie dawno byłam dzieckiem, to mój instynkt macierzyński od jakiegoś czasu zaczął być niewyobrażalnie wielki. Zamęczałam na okrągło mojego partnera, który uważał że jesteśmy za młodzi na bycie rodzicami. Ja tam wcale tego nie czułam. Owszem lubiłam w weekendy wyjść ze znajomymi na imprezę, wypić jakiegoś drinka, ale nie traktowałam tego jako coś bez czego nie będę mogła żyć. Wspólnie jednak uzgodniliśmy, że jasno powiemy, kiedy zaczynamy się starać o dziecko. Pamiętam jak po kilku "razach" kiedy fantazja nas poniosła zapytałam H. po powrocie z pracy  - "Kochanie, czy my się już staramy o dziecko?". Powiedział, że nie. Okej. Koniec tematu. A jednak nie :) Okresu brak - w drodze z pracy kupiłam dwa testy. Jeden zrobiłam...jedna kreska. Dobra, może za bardzo się nakręcam. W pracy też miałam trochę stresów, szef chory, musiałam robić nadgodziny, byłam przemęczona. Po 4 dniach okresu nadal nie było. Będąc w pracy przypomniało mi się, że noszę ciągle w torebce ten drugi test. Pomyślałam, po cholerę mi on, zrobię i będe miała z głowy. Pomaszerowałam do łazienki, zrobiłam test. Byłam wręcz święcie przekonana, że znowu będzie na nim tylko jedna kreska. Spojrzałam na niego od niechcenia.


O jasny gwint! Niemożliwe! :) Jak malowane dwie krechy. Prawie się popłakałam, nie zrobiłam tego tylko dlatego,że miałam klientkę :) Zadzwoniłam do H. jeszcze mu nic nie mówiłam. W drodze do domu wstąpiłam do apteki, kupiłam jeszcze jeden test. Weszłam do mieszkania, przywitałam się i szybko poleciałam do łazienki. I znowu :


Włożyłam oba testy do kieszeni dżinsów i poszłam do pokoju. H. mówi: - "I co okresu nadal brak? I co to teraz będzie?" A ja na to "Zdaje się że będziesz tatusiem"  i ułożyłam mu testy na biurku.

Powiem szczerze, że chyba trochę spanikował:) w sumie nic dziwnego, nie codziennie w końcu dowiadywał się że będzie ojcem :) Z każdym dniem stopniowo do nas to docierało. Potem pierwsza wizyta u lekarza, okazało się że coś jest nie tak jak powinno być i na kilka dni położono mnie w szpitalu. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło :)


To zdjęcie z 8 tyg. Byłam w szoku jak na przestrzeni czasu ta mała istotka rośnie :) Lekarka mnie uspokoiła, to co było nie tak, już przeszło i teraz jest dobrze:)

Dzisiaj popołudniu mam kolejną wizytę. To dokładnie 11 tydzień i 1 dzień.


Nigdy bym nie powiedziała,że będą mi towarzyszyć takie uczucia jak teraz. Dopadają mnie wątpliwości, nie typu czy sobie dam radę, bo wiem że dam na pewno, w końcu tak chciałam być mamą:) bardziej niepokoi mnie, czy wszystko z maleństwem dobrze. Szybko rozganiam te chmury. I mimo nudności, ciągłej chęci jedzenia i spania rozpiera mnie energia :) najlepiej już urządziłabym miejsce dla dziecka, po prostu nie mogę się doczekać aż będę miała widoczny brzuszek, będę go z dumą nosić a tym bardziej chwili jak będę miała moje dzieciątko przy sobie :)



P.S. Chociaż bardzooo mocno chce córeczkę jak tylko kupuję jakieś ciuszki to zazwyczaj dla chłopca ;)

1 komentarz:

  1. U mnie było tak samo, 20 lat, a instynkt macierzynski dawał sie mocno we znaki :) Niby przypadkowo, ale jednak troche podswiadomie wystarana córeczka nasza :)
    A z ubrankami też, bardzo chciałam córeczkę, ale to chłopięce ciuszki przykuwały mą uwagę :D Noi jest córeczka, ale kolorowa a nie różowa :)

    dzidzius-na-m.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń